A ja już w ogóle o niej zapomniałam tak się rozochociłam w innych kosmetykach, ze zupełnie zapomniałam o mojej glince - eh! Fajna była a najbardziej lubiłam w niej to uczucie po zmyciu twarzy -rewelacja i te kamyczki, które nie mają daty ważności.
Ja mam jeszcze trochę glinki Alepii. Robię z niej maseczkę do twarzy, ale z reguły zwilżam zbyt dużo kamyczków i po nałożeniu na twarz "błotko" jeszcze zostaje. Wtedy dodaję do niego trochę szamponu i myję nim głowę. Bardzo odpowiadają mi włosy po takim myciu.
Oczywiście, że podzielam Twój zachwyt. Wypróbowałam ją w charakterze maseczki do twarzy, a wczoraj umyłam w niej włosy. Nie dodawałam żadnego szamponu. Glinkę rozmieszaną wodą nałożyłam na lekko zwilżone włosy, trochę pomasowałam skórę głowy i weszłam do wanny. Po umyciu całego ciała umyłam głowę. Jeszcze bardziej zwilżyłam włosy i myłam głowę jak szamponem, a potem dokładnie spłukałam. Włosy idealnie się rozczesały, zupełnie jak po odżywce. Po wyschnięciu były czyste i błyszczące. Glinka zdała egzamin na szóstkę!
Zapach bardzo mi się podoba. Wszystko jedno, czy mam glinkę na włosach, czy na twarzy, to w trakcie kąpieli cały czas czuję jej zapach i to mi odpowiada.