Re: niechciane włoski na rękach
Napisane: 15 lip 2011, 14:03
Z doświadczenia koleżanek i kuzynek raczej doradzałabym nie ruszanie ich...Zwłaszcza jeśli ma się tendencję do wrastania włosków czy brzydko gojących się meszków po depilacji. Ja za jakiś czas wypróbuję do wąsika (nie chcę go depilować, boję się, że jak go ruszę, to będzie mocniejszy) krem wybielający z Biolandera. Może to dobra alternatywa dla rąk jeśli włoski są naprawdę mocne, ciemne i bardzo przeszkadzają?
Inna sprawa, że mnie ostatnio strasznie zaczął denerwować przemysł trąbiący, że całe ciało musi być idealnie gładkie.
Szaleństwo jakieś, nawet mężczyźni zaczynają się w ten wir wciągać.Jak rozmawiałam kiedyś o tym z babcią, to mówiła mi, że nikt się kiedyś nie przejmował celulitem czy włoskami na ciele. Jedna kobieta miała tego więcej, inna mniej, ale nikt nie wpadłby na to, żeby wmawiać kobietom, zwłaszcza tym bujniej obdarzonym przez naturę, że trzeba "coś z tym zrobić".
Przepraszam też za wątek religijny, ale widziałam ostatnio taki filmik o Nicku, chrześcijaninie, głęboko wierzącym chłopaku bez rąk i bez nóg, który prowadzi bardzo szczęśliwe życie i pracuje z młodzieżą, zakompleksioną, wiecznie dążącą do ideału. Po spotkaniu z nim zmieniają optykę, zaczynają doceniać to co mają i starają się zdystansować do swoich niedoskonałości, które, jak to wpaja świat współczesny, "są prawdziwe i koniecznie trzeba się ich pozbyć". Ja ostatnio też pracuję bardzo intensywnie nad zmianą optyki
Dobra, już kończę, bo mnie ktoś z forum usunie
Inna sprawa, że mnie ostatnio strasznie zaczął denerwować przemysł trąbiący, że całe ciało musi być idealnie gładkie.
Szaleństwo jakieś, nawet mężczyźni zaczynają się w ten wir wciągać.Jak rozmawiałam kiedyś o tym z babcią, to mówiła mi, że nikt się kiedyś nie przejmował celulitem czy włoskami na ciele. Jedna kobieta miała tego więcej, inna mniej, ale nikt nie wpadłby na to, żeby wmawiać kobietom, zwłaszcza tym bujniej obdarzonym przez naturę, że trzeba "coś z tym zrobić".
Przepraszam też za wątek religijny, ale widziałam ostatnio taki filmik o Nicku, chrześcijaninie, głęboko wierzącym chłopaku bez rąk i bez nóg, który prowadzi bardzo szczęśliwe życie i pracuje z młodzieżą, zakompleksioną, wiecznie dążącą do ideału. Po spotkaniu z nim zmieniają optykę, zaczynają doceniać to co mają i starają się zdystansować do swoich niedoskonałości, które, jak to wpaja świat współczesny, "są prawdziwe i koniecznie trzeba się ich pozbyć". Ja ostatnio też pracuję bardzo intensywnie nad zmianą optyki
Dobra, już kończę, bo mnie ktoś z forum usunie