Jestem klientką Biolandera już od… dobrych kilku lat!!!!Właściwie prawie od samego początku kiedy to w sklepie było mydło Alep i kilka innych produktów..Biolander dopiero się rozkręcał..i proszę jak jest dzisiaj!! Wszystko zaczęło się od zainteresowania tematem kosmetyki naturalnej..trafiłam na forum o kosmetykach naturalnych i z wypiekami na twarzy śledziłam dyskusję… Mądre internautki „Naturalki” otworzyły mi oczy na całą prawdę o kosmetykach… Od tego momentu „wywróciłam” moja pielęgnacje do góry nogami! Wszystko oczywiście „małymi” kroczkami…;-) Pamiętam jak Naturalki zachwalały naturalne mydło Alep, a ja jeszcze wtedy nie wierzyłam, że kiedykolwiek umyje twarz mydłem! Jakże się myliłam… Po różnych naturalnych „eksperymentach” cera widocznie się poprawiła, ale główny problem nie zniknął..Szpecące wypryski, blizenki pozostały..Przypomniałam sobie wtedy o tym mydlanym wynalazku i… złożyłam moje pierwsze zamówienie w Biolanderze! (byłam jeszcze wtedy na studiach..ach, to były czasy;-) Tak oto zaczęła się moja przygoda z Biolanderem , która trwa do dziś. Już od pierwszego zamówienia zaskoczona byłam przemiłym kontaktem z właścicielką, na każdego maila dostawałam wyczerpującą odpowiedź, a maili było niemało (osoby, które znają mnie osobiście, wiedzą jaka ze nie gaduła;-).Nigdy nie zostałam „zbyta”, na każe pytanie otrzymywałam konkretne odpowiedzi i zawsze dodatkowo „garść” ciepłych słów Bardzo miło wspominam to pierwsze zamówienie: pamiętam, że bardzo chciałam wypróbować czarne mydło, ale jako „bidna” studentka..nie miałam środków na Alep i to mydełko..Jakże wielkie było moje zdziwienie jak w paczuszce (ślicznie zapakowanej!) znalazłam prawe całe opakowanie… czarnego mydła!!!! Wiedziałam, że nie będzie to moje ostatnie zamówienie.. Poza tym to, co zrobiło z moją twarzą mydło Alep..nikt mnie nie poznawał! Jak poznawał pytał się, co zrobiłam, że mam taką piękną cerę!! Jak mówiłam, że mydło, ale naturalne Alep… mało kto mi wierzył..Niektórzy wiedzeni ciekawością „ po cichu” też zamawiali..a potem otwarcie przyznawali mi rację Czas mijał, mijały studia, sklep się coraz bardziej rozwijał..za dużo rzeczy chciałam mieć, za dużo było pokus-oferta Biolandera z miesiąca na miesiąca była coraz ciekawsza! Następnym produktem był niedostępny już niestety szampon Alepia (stara wersja)..jak już raz kupiłam i użyłam, wiedziałam, że znalazłam szampon idealny! Używałam nie tylko ja, ale i mój Mąż, rodzice: nie wiem jak to robił, ale włosy po nim rosły jak szalone, układały się pięknie, „tryskały zdrowiem”, przestalam używać odzywek do włosów, jedwabiu, gdyż włosy po Alepii lśniły niesamowicie bez niego;-) Alepię różaną używałam z „dziką” przyjemnością do mycia ciała (ten zapach „mokrych” róż.. jak perfumy Stelli) i okazjonalnie do włosów (szkoda mi było ze względu na zapach;-) Od tego momentu moja pielęgnacja ograniczała się do mydła Alep, szamponu Alepii, okazjonalnie czarnego mydła oraz… olejów. ....Porzuciwszy kremy moja skóra wyraźnie odpoczęła! Nie myślałam, że sam czysty olej może tak poprawić kondycję skóry. Skoro wieloskładnikowe kremy nie pomagały, a wręcz pogarszały jej stan..to sam olej? A jednak;-) Swoja przygodę z olejami zaczęłam od jojoby, która to wyleczyła mi skórę (wraz z mydłem Alep). Nigdy bym nie przypuszczała, ze po zastosowaniu oleju na twarz skóra będzie…. matowa! A tak właśnie było! Matowa, ale nawilżona, bardzo miękka..i przy regularnym używaniu problem z nieczystościami, wypryskami i gulami poszedł w zapomnienie (a tyle lat walki, łez, kompleksów..). Potem zachwyciłam się maceratem z opuncji: wchłaniał się błyskawicznie i „niewidzialnie” nawilżał twarz, po około 2 tygodniach jakieś pierwsze małe zmarszczki wokół oczu zaczęły znikać, cera się wygładziła, wydelikatniała, do dziś to mój ulubiony olej jako składnik „serumów”;-) Wypróbowałam bardzo wiele maceratów i olejów Naturado, szczególnie przypadły mi do gustu: olej herbaciany, z pestek malin, z kocanki, nigella i olej arganowy (śmierdząca doskonałość )
Kolejny ulubiony produkt to hydrolat różany Naturado (w ogóle bardzo sobie cenię tę markę). Używam zamiast toniku, wklepując kilka kropli w umytą twarz (nie nalewam na wacik, gdyż szkoda tak cenny płyn marnować;-) przed nałożeniem oleju. Daje wyjątkowe uczucie odświeżenia, pięknie nawilża zmiękcza skórę i zapach!! Poza różanym wypróbowałam także rumiankowy (pięknie goi wszelkie stany zapalne) oraz oczarowy (nawilża według mnie najlepiej..i ten miodowo-ziołowy zapach..). Nic poza mydłem, hydrolatem i wybranym olejem nie jest mi więcej potrzebne do codziennej pielęgnacji cery. Od czasu do czasu lubię stosować maseczki..i tu znakomicie sprawdzają się glinki, ghassoul, maseczka z 13 zioł (moja ulubiona) wymieszane z wodą, hydrolatem lub np. jogurtem z kilkoma kroplami oleju. Ostatnio moim numerem 1 są szampony mastyksowe Bio Plasis..Bardzo przypominają „starą” Alepię, a moim skromnym zdaniem są nawet jeszcze lepsze od niej! Pięknie żywicznie pachną, włosy na długo pozostają świeże, nie potrzeba stosować odżywek, nie wysuszają skóry głowy (po wielu szamponach zawsze swędziała mnie skóra głowy ) no i ten niesamowity blask, włosy aż tryskają zdrowiem po umyciu i wysuszeniu. Do tego szampony Bio Plasis są bardzo wydajne, jeśli odrobinę rozpuści się w sporej ilości wody (według mnie wtedy szampon jak na szampon naturalny bardzo ładnie się pieni i lepiej zmywa wszystko z włosów). Skoro jestem przy BioPlasis wspomnę jeszcze o pastach. Które bardzo lubię: nie mają może smaku miętowego (smakują bardzo „oryginalnie”) ale nie robią się po nich podrażnienia w kącikach ust, ani dermatozy okołoustne, nie pojawiają się stany zapalne w jamie ustnej, ząbki są czyściutkie, dziąsła zdrowe (wcześniej często bolały mnie dziąsła). Mogłabym długo pisać o produktach ze sklepu Biolander, już tyle lat zamawiam ja, moja rodzina i znajomi. Każdemu, komu polecę to, co mi pomogło, zawsze jest zadowolony i ..poleca innym Wiele produktów wypróbowałam, a przede mną jeszcze tyle „ciekawostek”:-) Pamiętam jak w sklepie było tylko kilka produktów..teraz nie nadążam z nowościami! To moje stałe „źródełko” wyjątkowych (ulubionych) kosmetyków naturalnych: niebanalnie pachnących mydeł Feniquia, niezastąpionych mydeł Alepia Premium, rzeczywiście „działających” hydrolatów, wysokiej jakości olejów, glinek, naturalnych ziołowych maseczek oraz mojego ideału wśród szamponów: Bio plasis mastyksowego. Bardzo się cieszę, że w przeciągu tych kilku lat sklep Biolander tak pięknie się rozwinął..świadczy to o prawdziwej „naturalnej” pasji i zaangażowaniu w styl Bio właścicielki. Brawo!