Nie znalazłam tutaj odpowiedzi lekarza, a szkoda, bo miałam nadzieję, że i mi przyda się ten temat. Mam 22 lata i problemy z trądzikiem odkąd tylko pamiętam.
Nie jest to kwestia diety, bo zdrowo się odżywiam i naprawdę zwracam baczną uwagę na to, co jem i piję (bo alkohol w moim przypadku to lampka wina raz na miesiąc podczas rodzinnych uroczystości, Cola w ogóle u mnie nie gości, piję zazwyczaj delikatną herbatę i wodę mineralną niegazowaną).
Nie jest to też kwestia hormonów- jakiś czas temu miałam poważne problemy z tarczycą, ale po radioterapii wszystko już dawno się unormowało, a cera pozostała taka, jaka jest. Hormony badam raz na miesiąc, więc jestem na bieżąco z ich stanem.
Stan mojej skóry bardzo się poprawił, odkąd przeszłam na naturalną pielęgnację- wyeliminowałam silne detergenty jak SLS, alkohol, używam tylko ekokosmetyków do pielęgnacji twarzy. To dało naprawdę sporą poprawę, jednak nie zlikwidowało problemu zupełnie.
Pewnie powiecie- trzeba iść do dermatologa. No i tu niespodzianka- jako osoba powiązana z służbą zdrowia, mam dostęp do najlepszych lekarzy w mieście. Odwiedzałam dziesiątki lekarzy, wydałam tysiące złotych na kosmetyki, leki i wizyty u kosmetyczki. Nic nie pomogło.
Lekarze proponują mi teraz kurację lekową (nie pamiętam nazwy tych tabletek), ja jednak odwlekam to jak tylko mogę, bo to już ostateczność. Tabletki te to bardzo silna ingerencja w organizm- mogą spowodować koszmarne skutki uboczne, dlatego odwlekam tą kurację i odwlekam, bo po prostu się boję.
Poza tym moja cera od prawie 2 lat robi mi dziwne niespodzianki- czasami podrażnia się. Objawia się to takim niedużym bąbelkiem z przezroczystym płynem. Kiedy bąbel pęka i płyn wysycha, tworzy się żółty strup, a pod strupem rana. Wygląda to trochę jak opryszczka, ale umiejscowiona na całej twarzy. Teraz pojawia się to tylko sporadycznie. Dwa lata temu jesienią miałam jednak całą twarz w takich strupach, przed 3 miesiące nie wychodziłam z domu, bo nawet nie mogłam twarzy umyć, bo te strupy by się rozmoczyły. Masakra. Oczywiście chodziłam do lekarki uważanej za najlepszą w mieście, wepchałam się tez na siłę do szpitala uniwersyteckiego, jednak nikt nie doradził mi nic mądrego. 4 miesiące łykałam antybiotyk, miałam też równocześnie końską dawkę leku antywirusowego. Nic nie pomogło, jedynie troszkę złagodziło objawy.
Ręce mi opadają i już nie wiem, co mam robić ;( Dosyć mam już wizyt u lekarzy (tym bardziej, że ze względu na mój stan zdrowia dermatolog nie jest jedynym lekarzem specjalistą, jakiego muszę odwiedzać). Może tutaj wypowie się jakiś lekarz dermatolog i podpowie mi chociaż, w jakim kierunku iść, by znaleźć źródło tych moich problemów